Ostatnio da się zauważyć, że coraz więcej Polaków inwestuje w akcje zagraniczne. Jest to korzystny trend ponieważ jak wiemy polskie akcje stanowią jedynie malutki ułamek globalnej kapitalizacji. Jednak lokując swój kapitał w zagranicznych aktywach jesteśmy poddani dodatkowemu ryzyku. Mianowicie dochodzi zmienność kursów walutowych. Może to stanowić dodatkową dywersyfikację portfela i łagodzić spadki. Jednak możliwy jest i odwrotny scenariusz gdy straty na akcjach są dodatkowo pogłębiane przez umocnienie się złotego. Dlatego postanowiłem sprawdzić jak wygląda wpływ dolara na inwestowanie w amerykańskie akcje.
Założenia analizy
Aby zbadać jak historycznie dolar wpływał na wynik inwestycji wykorzystam:
- Ponad 20 lat danych historycznych (start pierwsza sesja 2000, koniec ostatnia sesja 2020) indeksu S&P 500 Total Return (uwzględnia reinwestowanie dywidend). Tutaj mała uwaga – indeks ten trochę zawyża wynik jaki byłby do osiągnięcia w przypadku inwestowania przez ETF-y. Wynika to z faktu, że dywidendy z ETF-ów byłby opodatkowane 15% (w przypadku ETF-ów zarejestrowanych w irlandii) lub 15%/30% (w zależności od brokera) w przypadku ETF-ów z US. Jednak biorąc pod uwagę, że stopa dywidendy na przestrzeni ostatnich dwóch dekad utrzymuje się w okolicach 2% to różnica w skali roku wynosi około 0.3 pp. Dane dla indeksu pochodzą z yahoo finance.
- Ponad 20 lat notowań kursu USDPLN. Ponownie start z początkiem 2000. Zastrzeżenie jest tutaj takie, że Polska jako kraj dzieli się na okres przed i po wstąpieniu do UE. Wraz z naszym członkostwem złoty stał się bardziej wiarygodną walutą i dlatego dane sprzed 2004 mogą być mniej adekwatne do dzisiejszej sytuacji. Jednak zależało mi na tym aby sprawdzić wpływ dolara na przestrzeni dwóch ostatnich dekad i obfitujących wydarzeń o czym w punkcie poniżej. Dane pochodzą z stooq.pl.
- Analizowany okres zawiera 3 kryzysy na giełdach: bańka internetowa, wielki kryzys finansowy i koronawirusowy krach. Mamy też po drodze dwa małe rynki byka i jedną wielką hossę ostatniej dekady.
Kurs dolara do złotego w XXI wieku
Zanim zobaczymy wpływ dolara na inwestowanie w amerykańskie akcje warto najpierw przyglądnąć się samu dolarowi. W analizowanym okresie USDPLN spadł o 9.5%. Jednak to co ciekawe to jak wyglądała ścieżka tego spadku. Działo się naprawdę sporo i możemy wyróżnić dwa okresy. Pierwsze 9 lat to był czas silnej aprecjacji złotego. W tym okresie dolar spadł od szczytu (4.72 USDPLN!) do poziomu 2.03 (!!) – zjazd aż o 57%! Ała! To oznacza, że aktywo kupione podczas gdy dolar był rekordowo drogi i następnie sprzedane na dołku USDPLN musiałoby urosnąć o ponad 130% aby wyjść na zero w PLN. Lekko nie ma! Kolejny okres po wielkim kryzysie finansowym to powolne osłabianie się złotego (z chwilowymi ekscesami) aż do ustabilizowania się w przedziale 3.8-4 USDPLN.
Wyniki inwestycyjne indeksu S&P 500 TR w USD i PLN
Jak wyraźnie widać na wykresie powyżej SPX w dolarze zarobił więcej (+288%) niż SPX w złotym (+251%). Wynika to z początkowo wysokiego kursu w momencie startu. Jednak jak wiemy zamiast patrzeć na statycznie stopy zwrotu tylko z dwóch punktów czasie lepiej zobaczyć jak wyglądają kroczące zannualizowane stopy zwrotu.
Na początek krótkoterminowa inwestycja na 2 lata. Połowa analizowanego okresu dawała lepszy wynik w dolarze zaś druga połowa (bieżąca) faworyzowała SPX wyrażonego w PLN. Maksymalna 2-letnia zannualizowana strata w PLN to -28.6% co jest lepszym wynikiem niż -30.1% w USD. Jednak w przypadku maksymalnego zysku sytuacja jest odwrotna i tak PLN dał zarobić max 33.2% vs 41.2% USD.
W przypadku inwestycji 5-letniej różnica między PLN i USD jest wyraźniejsza. Dobrze widać słabsze wyniki w złotym w pierwszych 4-latach. Później sytuacja się odwróciła i ponownie jak w przypadku 2-letniej inwestycji ostatnie zwroty są zbliżone w obydwu walutach.
Jako ostatnią kroczącą zannualizowaną stopę zwrotu zobaczymy dłuższą alokację na 10 lat. Pierwsza myśl to bardzo słabe początki inwestycji wyrażonej w złotym. Nawet 10 letni horyzont inwestycyjny przez kilka lat dawał ujemny wynik co w przypadku USD miało miejsce przez zaledwie kilka miesięcy (inwestycja przy samym szczycie bańki internetowej). Potwierdza to maksymalna zannualizowana strata -4.8% w PLN vs -1.8% w USD. Na szczęście niemal każda alokacja na 10 lat po 2005 roku dawała lepszą stopę zwrotu w złotym niż w dolarze.
Maksymalne obsunięcie kapitału w dolarze i złotym
Zawsze przed alokacją naszych środków warto zobaczyć jak historycznie wyglądało obsunięcie na kapitale.
Wykres powyżej mówi nam kiedy i ile można było maksymalnie stracić od momentu poprzedniego szczytu. Niestety, ale obraz jaki maluje się dla złotego jest przygnębiający. Czarna kreska czyli SPX w dolarze pokazuje, że spadki z bańki internetowej indeks odrobił w kilka lat i dopiero wielki kryzys fin z 2008 zachwiał nim ponownie. Natomiast żółta kreska pokazuje nam, że aby odrobić straty z 2001 trzeba było czekać ponad 12 lat do 2013 roku. Brutalne – to słowo najlepiej opisuje sytuację polskiego alokatora z tamtego okresu.
Poniżej podsumowanie obsunięć na kapitale za ostatnie 3 kryzysy (wielki kryzys finansowy w dwóch wariantach):
Kryzys z 2008 roku jest wyjątkowy bo w przypadku PLN tylko pogłębił wcześniejsze spadki z czasów bańki internetowej (która miała miejsce przed wstąpieniem Polski do UE). Na szczęście ostatni korona krach w polskim złotym był łagodniejszy niż w dolarze dzięki osłabieniu się PLN co złagodziło spadki amerykańskiej giełdy.
Wykres i statystyki S&P 500 Total Return w USD i PLN
Od pierwszej sesji 2000 roku do ostatniej 2020 SPX TR zarobił +288% (CAGR +6.7%). Po drodze były 3 sytuacje gdy spadki przekraczały 20% od szczytu. Najgorszy był 2008 ze zjazdem -55.3%. Jak widać powyżej każdy kolejny kryzys był krótszy i trzeba było mniej czasu na odrobienie straty (dziękujemy Pan FED!).
W tym samym okresie SPX wyrażony w PLN dał zarobić 251% (zannualizowana stopa zwrotu +6.2%). Krach z 2002 roku był brutalny i trzeba było czekać ponad dekadę aby wyznaczyć nowy szczyt. Jednak ta historia ma dwa końce. Jak już pokazywałem warto inwestować regularnie co miesiąc. Wtedy nie tylko dywersyfikujemy w czasie aktywo bazowe, ale również walutę. Wyobraźcie sobie kupować amerykańskie akcje po spadkach w 2008/2009 roku za dolara kupionego poniżej 2.5… Hmmm rozmarzyłem się! 😉
Podsumowanie
Jak widać powyżej inwestowanie jest trudne, zaś inwestowanie w obcej walucie jest jeszcze trudniejsze. Pokazuje to tym bardziej jak ciężko jest przewidywać i zgadywać górki i dołki. Przypomina to też dlaczego tak ważny jest prosty i systematyczny plan działania.
Chcę wierzyć, że ostatnia dekada jest bardziej odpowiednia do oceny wpływu kursów walutowych na wynik inwestycji zagranicznych. Wynika to z między innymi z dodania Polski do FTSE Russell Developed Market (nawet pomimo marnego wpływu na wycenę polskich akcji) i ogólnie całkiem wysokiej wiarygodności naszego kraju na rynkach międzynarodowych. Jednak pewności nie mam żadnej i zbyt wiele zmiennych ma przełożenie na kurs USDPLN. Zamiast tracić czas na zgadywanie lepiej skupić się nad tym na co mamy wpływ, dywersyfikować i akumulować aktywa. Mimo, że sam jestem propagatorem inwestowania globalnego to nadal uważam, że warto mieć przynajmniej 25%-30% portfela w aktywach w lokalnej walucie. Za przestrogę niech posłuży wykres spadku dolara do franka szwajcarskiego gdzie bardzo długoterminowo mamy -80%.
Będę chciał jeszcze kiedyś wrócić do tematu i zobaczyć wpływ dolara na indeks akcji rynków rozwijających się oraz poruszyć temat zabezpieczenia walutowego. Nadal uważam, że warto mieć większą część portfela w twardej walucie z dala od egzotycznego złotego, ale nie jest to wolne od ryzyka i trzeba być tego świadomym. Podsumowując przywiązywanie się do wyników inwestycyjnych wyrażonych w obcej walucie podczas gdy koszty życia mamy w lokalnej nie ma sensu. Jeszcze gorzej gdy patrzymy na “realne stopy zwrotu” które biorą pod uwagę zagraniczne aktywa i zagraniczną inflację. Jest to szczególnie bolesne w Polsce gdzie w odróżnieniu od Europy zachodniej, US czy Japonii mamy wyraźnie wyższa inflację. Dlatego zbyt duża uwaga do wyników w USD i ichniejszych uwarunkowań jest tak samo “ciekawe” jak pasjonowanie się tym co robią elektorzy w US podczas gdy sami mamy do wyboru Andrzej albo Bolesława…
Mysterybuzu
Super artykuł, jak zwykle z resztą 🙂
Czy ETF z hedgem na EUR poprawia sytuację?
Dzięki 🙂
Nie wiem, czy dobrze rozumiem – chodzi o ETF-a na amerykański indeks akcji wyrażony i zahedgowany w Euro? Jeżeli tak to owszem poprawia sytuację (obniża ryzyko, być może obniża też stopę zwrotu), ale dla inwestora którego walutą jest Euro. Jeżeli chodzi o inwestora z Polski to po prostu zamieniamy ryzyko USDPLN na EURPLN ponosząc dodatkowo koszty za zabezpieczenie EURUSD. Nie warto IMO.
Świetna analiza – niestety pokazuje ona, że do inwestowania trzeba mieć mocne nerwy. Jedna uwaga, czy przypadkiem w zdaniu „Na szczęście ostatni korona krach w złotym był łagodniejszy niż w dolarze i umocnienie się PLN złagodziło spadki amerykańskiej giełdy. ” nie chodziło Ci o osłabienie PLN (umocnienie USD)?
Dzięki za czujność! Tak podczas korona bessy dzięki osłabieniu się PLN spadki były łagodniejsze – poprawione! Co do inwestowania to praca nad sobą i cierpliwość to podstawa…
Dzięki za dzielenie się wiedzą.
Jak to możliwe że DD w PLN był w 08/09 większy niż w USD skoro USD/PLN wzrósł o prawie 100%? To jest nielogiczne.
Ponieważ DD w PLN za 08/09 dalej jest liczony od szczytu z 2000 roku (bo do tej pory nie udało się wyznaczyć nowego) podczas gdy SPX w USD już 06/07 wyznaczył nowe ATH i jego DD liczony jest od tego okresu. Jakby przyjąć za moment startu liczenia DD 2007 to wtedy PLN było -46.2% vs USD -55.3%. Rzeczywiście mało precyzyjnie to wytłumaczyłem we wpisie.
Chyba były momenty w których się gubiłem, ale to co zapamiętałem to: systematyczność, dywersyfikacja, stalowe nerwy. Wszystko tak samo ważne.
Bardzo ciekawy wpis. Mnie zastanawiało np. w jaki sposób takie ciut aktywniejsze strategie(jak np. GEM) sprawdziłyby się dla inwestora z Polski. Mam wrażenie, że mogłoby się okazać, że konieczność zapłacenia podatku Belki + niekorzystny kurs walutowy zjadłyby nam zyski
No i przede wszystkim – jak wyglądałoby to przy regularnych wpłatach?
Super się czyta i same konkrety. Dzięki!
A nasi analitycy czesto pokazuja wykres spx w usd i chwala go, a co gorsza wysmiewaja nasz bananowy wig, ze az 14 lat trzeba bylo czekac by wybic szczyt z 2007r. A jak sie im wrzuci wykres spx w pln a co gorsza ndx w pln, to zapada cisza lub glupie tlumaczenie…